Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:258.39 km (w terenie 178.00 km; 68.89%)
Czas w ruchu:13:16
Średnia prędkość:19.48 km/h
Maksymalna prędkość:45.30 km/h
Suma podjazdów:17500 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:32.30 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Po kapciu

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Krótka jazda po założeniu nowych opon i dętek. Do sklepu po karme i obchód po mieście :).

Kapeć

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Niedobry kawałek szkła przerwał dobrą passę moich dętek i tak oto powstał kapeć. Na szczęście zaledwie 4 km od domu.

Spacerek

Sobota, 28 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Początek 9:00 - rajd rowerowy do Gardny Wielkiej nad jezioro. Tempo spacerowe, część trasy bardzo fajną ścieżką przez las. Ognicho itp. W domu o 15:50, o 16:00 kolejny wyjazd ze znajomymi, po 5 km jednemu poszła dętka. Wywrotka 2 znajomych, naprostowanie sprzętu, przejażdżka po lesie, sklep, dom, decathlon, dom.

A i temperatura od 9-16 była okrutna. Nie mówię już nawet o słońcu - moje ręce są spalone.

Dzień piąty

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Runda po lasku, spotkanie ze znajomym i wspólne wyruszenie do pobliskiej wsi drogami szutrowymi. Kawałek w nieznanym lesie o prawie nie przejezdnej strukturze i przejazd przez dziwną 'dzielnicę' nowo-bogacką.

Owady

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
I już czwarty dzień. Cieplutko, duszno, ale da się przeżyć. W końcu udało mi się wykręcić te 30 km, a i tak ledwo zmieściłem się w czasie i już planuję coś większego na weekend ( może lepiej nie planować, bo znowu wyjdzie jak ostatnio ). Pierwsze 15 klocków tam gdzie zwykle z pominięciem długiego podjazdu, a na resztę wyruszyłem do pobliskiej wsi. Jechało się nawet nawet, tylko w późniejszym etapie nie za wygodnie mi się siedziało - spodnie za długie. Błoto już prawie zniknęło, zostało tylko pare kałuż. No a temat - odczułem wiosnę, a dokładnie poprzez wpadające co chwila w oczy przeróżne owady. Muszę następnym razem zabrać okulary.

Błoto

Środa, 25 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Jakoś szczęście mi nie dopisuje ostatnio. Zamierzałem zrobić dzisiaj więcej niż wczoraj, niestety się nie udało ( na szczęście dystans bardzo zbliżony ). Od samego rana padał deszcz, a wczorajszy piach zamienił się w piękne błoto. Bałem się, że nie wyjdę w ogóle, bo pogoda była okropna. Jednak w końcu, około godziny 18:30 przestało padać, a w zasadzie już kropić i wyszło nawet słońce. Postanowiłem, że ruszę, bo nie mogłem odpuścić sobie jazdy. Pierwsze 10 km jak zwykle w pobliskim lasku, a potem reszta w lasku północnym i dalszych szutrach, a raczej błotnistych ścieżkach. Średnia mnie zadziwiła, bo trasa po której zawsze jeżdżę jest ciężka, a do tego musiałem wlec się przez błoto, żeby nie być w nim cały ubabrany. Wiadomo, błotniki to zbędny ciężar :). I odczułem też wydłużanie się dnia, bo o 20 jeszcze słońce wystawało zza horyzontu, czerwone jak płomień i tak dalej. No to 3 dzień odznaczony.

Kontuzjowany wyjazd

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Drugi dzień moich treningów czyli planowanych codziennych wypadów w teren. Już wczoraj zakładałem, że nakręcę więcej niż zwykle i taki miałem zamiar, bo wtorki mam wolne od zajęć dodatkowych. Niestety siłownia ze środy przesunęła mi się na dzisiaj i dlatego dystans mniejszy, choć i tak mnie zadowolił. W temacie napisałem o kontuzji. O tuż na wf'ie 'zbiłem sobie podbicie' - brzmi jak brzmi, lekarzem nie jestem - i tak mnie stopa boli od nacisku na palce, że ledwo co chodzę. O dziwo ból na rowerze był odczuwalny tylko w 20 % tego co było gdy chodziłem, a po 15 km już nawet nie zwracałem na to uwagi. Średnia mniejsze, bo dużo było pod górę i w bardzo, ale to bardzo niedogodnym terenie, a dokładnie przy wycince lasu, gdzie był straszne koleiny po traktorach i dziury, a już nie wspomnę ile po piachu trzeba było jeździć. W każdym razie z dystansu jestem zadowolony. Trening dzienny odhaczony.

Rozpoczęcie treningów

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Pogoda wydawała się płatać figle - świeciło słońce, a nagle runął deszcz. Jednak ów deszcz trwał maksymalnie 3 minuty po czym znów wyszło słońce i pogoda się już tak utrzymała. 17 stopni - w sam raz na jazdę - ni to gorąco czy zimno, a w sam raz. Postanowienie było, że wykręcę coś przed zajęciami (na 19) i ustanowiłem sobie ok. 10 km min. Jednak jak to zwykle jest, apetyt rośnie w miarę jedzenia i poprzeczkę podniosłem do 20. Pierwsze 10 km zrobione w pobliskim lesie, a w tym 1km podjazdu w miejscu wycinki kawałka lasu. Kolejne 10 km miałem dorobić w drugim lasku, po drugiej stronie miasta. I tak dobiłem do ~~25, a 1 km zrobiony wracając do domu. Mogłem wziąć więcej picia, bo trochę pożałowałem - 50 ml herbaty (reszta z ostatniego razu). Jutro postaram się wykręcić więcej. Pozdro.